Minął już ponad miesiąc, jak Faraj się wyprowadził. Na szczęście mieszka w Warszawie, dzięki czemu możemy się spotykać. A wczoraj odwiedził nas wraz ze swoją panią, Bożeną Królikowską. Ach, co to była za radość! Kiedy przekroczył próg mieszkania, natychmiast zaczął biegać i zaglądać w każdy kąt, sprawdzając, czy wszystko jest na miejscu. Oczywiście, z jego wizyty bardzo ucieszyła się El-Maraya i natychmiast zaczęli razem szaleć. Najwyraźniej uszczęśliwiona była też Shangri-La, choć kiedy maluch jeszcze mieszkał u nas, wydawało się, że nie będzie za nim tęsknić, bo ciągle go strofowała. Teraz nie kryła radości i zaczepiała synka do zabawy, przynosiła zabawki itd. Faraj, jak na gentlemana przystało, przyniósł ze sobą przepiękny, ogromny bukiet jesiennych kwiatów. Postanowiłam zrobić z nim jamnikom pamiątkowe rodzinne zdjęcie. Na początku El-Maraya i Faraj. Sympatia między rodzeństwem nie osłabła mimo rozłąki.
Tutaj dołączyła jeszcze Shangri-La (pierwsza z prawej).
A na koniec jeszcze babcia Faraja, czyli Aluzja Ani Mru Mru.