Bieszczady najpiękniej wyglądają jesienią... Szczególnie, gdy jest to złota jesień. Słoneczne i ciepłe dni końca września przywołały marzenia o spacerach po połoninach. Marzenia, które trzeba było natychmiast zrealizować. A jak spacer, to tylko z jamnikami! I tak Aluzja Mru Mru oraz jej synek Basim Lizus Maksimus znaleźli się w tych urokliwych polskich górach. Na szczyty wchodzili na własnych łapkach i nie było po nich widać nawet śladów zmęczenia.
Uwielbiali długie, kilkunastokilometrowe, bardzo urozmaicone wycieczki. Świetnie czuli się zarówno na rozległych łąkach, jak i w lesie. Dzikim, pełnym intrygujących zapachów, śladów zwierząt i ciekawych roślin.
Obojgu najbardziej spodobały się jednak skałki. Basim śmigał po nich, bez najmniejszych obaw, że spadnie. Zupełnie jakby urodził się w górach i na co dzień przechadzał się po takich nierównościach.
Czasami zastygali na moment, zapatrzeni.Udało mi się wtedy zrobić im kilka portretów. Najpierw pojedynczo, a na koniec wspólny. Pełni wrażeń, z ukontentowaniem wystawiali mordki do słońca i bawili się leciutkimi, ciepłymi podmuchami wiatru.