Wczoraj pierwszy raz od czasu swojej wyprowadzki z domu przyjechała do nas Dalaya Lizus Maksimus. Najpierw były sprawy formalne w ZKwP, a potem... szaleństwa z rodziną. Czteromiesięczna suczka poznała wielu krewnych. Na początku spacerowała w Parku Skaryszewskim z mamą Shangri-La, babcią Aluzją i wujkiem Basimem. Starszyzna chętnie brała udział w zabawach z młodziutką Dalajką. Szczególnie mama, obdarzona podobnie żywym temperamentem, dotrzymywała jej kroku. Na zdjęciach wyglądają jak siostry.
Szukałyśmy z Kasią Nowicką, współwłaścicielką Dalajki, kolorowych kwiatów, które byłyby idealnym tłem do zdjęć suczek. Udało nam się znaleźć jedynie malownicze tulipany.
Potem w Parku Skaryszewskim pojawiło się więcej rodziny: wujek Szaman ze swoim kompanem Diukiem oraz dwie trzymiesięczne kuzyneczki Amy i Amber, córeczki Basima. To był pierwszy spacerek po kwarantannie tych malutkich jamniczek. Najwyraźniej bardzo im się podobało. Szybko znalazły wspólny język z Dalajką i cała trójka szalała na polanie.
Było też obdzielanie całej ferajny przysmakami.
Na koniec pojawił się mój mąż. Była to niespodzianka dla Dalajki i Szamana, które zaczęły szaleć z radości na jego widok. Rozdawali też Mariuszowi lizuski.
Mariusz przyszedł na to spotkanie ze specjalnym sprzętem do nagrywania. Jego zamiarem było sfilmować całe stadko, ale przed wszystkim maluchy. Powstał filmik, który ma wartość wyjątkową chyba dla wszystkich nas, uczestników tego spotkania.
Bardzo dziękuję Mariuszowi za ten wyjątkowy pamiątkowy film, a Kasi Nowickiej i Piotrowi Kurkowi za zdjęcia. Dziękuję też wszystkim uczestnikom tego spaceru: Ewie, Kasi, Żanecie i Piotrowi za to, że każdy znalazł choć chwilę na to, by spędzić ją wspólnie.
Podczas swojego prawie dwudniowego pobytu w Warszawie Dalaya Lizus Maksimus nie próżnowała. Odwiedziła też wujka Shergola. Udało się zrobić im pamiątkowe fotki.