Do napisania tego tekstu zmobilizował mnie wywiad, którego niedawno udzieliłam w radio Polska Live! (można go obejrzeć w aktualnościach z 27 listopada 2015 r.). Miałam tam zaledwie kilka minut na opowiedzenie, jakim psem jest jamnik długowłosy i jakim osobom można polecić tę rasę. Trudno w tak bardzo krótkim czasie, w dodatku w audycji transmitowanej na żywo, wyczerpać ten temat i postanowiłam rozwinąć go na stronie lizusmaksimus.pl. Od prawie dziesięciu lat jestem wystawcą oraz hodowcą, a od trzydziestu pięciu lat – miłośniczką jamników długowłosych, głównie króliczych i miniaturowych, i wciąż odkrywam tę rasę.
Słodki spryciarz, aktor i złodziej
Z jamnikiem nie sposób się nudzić. Zapewni nam rozrywkę od narodzin aż do najpóźniejszych dni i ta przyjaźń będzie trwała długo, bo jest to rasa długowieczna. Dożywają 15-16 lat, ale czasem i 18, jeśli są w dobrej formie i dba się o ich potrzeby. Jamnik długowłosy króliczy (lub miniaturowy) jest szczególnie uniwersalny, bo malutki, urokliwy, rozczulający, a jednocześnie wytrwały, sprawny, dobrze spisujący się jako pies użytkowy. Niech tu nikogo nie zwiodą słodkie oczy „niewinnego” malutkiego pieseczka! To urodzony spryciarz i aktor, który doskonale wykorzysta słabość swoich państwa. I zrobi wszystko, by ich zmanipulować. Potrafi nawet udawać chorobę, jeśli powiąże z pewnymi objawami troskę właścicieli! Moja pierwsza jamniczka, kiedy miała skaleczoną łapę, nie chciała wyzdrowieć, bo widziała, że wszyscy się nad nią rozczulają, gdy kuleje. Przestała zarzucać łapą dopiero wtedy, kiedy zaczęliśmy to ignorować, bo lekarz utwierdził nas w przekonaniu, że rana już dawno się zagoiła i nie ma prawa nic boleć. Jamniki to też doskonali złodzieje. Do dziś zachodzę w głowę, jak udało się kiedyś mojej Ajeczce (czyli Aluzji Ani Mru Mru) dostać do karmy, którą wiozłam w ciasno zamykanej puszce, owiniętej specjalnie w dwie reklamówki i wciśniętej do zasuwanego na zamek plecaka na tylnym siedzeniu samochodu. Nie dość, że to zrobiła, to jeszcze działała zupełnie bezszelestnie! Jej syn Basim potrafi otworzyć sobie od środka transporterek, wyjść, ukraść coś niepostrzeżenie, schować się z powrotem i udawać, że śpi. Kiedyś zorientowałam się, że wychodził tylko dlatego, że zapomniał schować w budce ogon... Jego końcówka wystawała przez niedomknięte drzwiczki i zdradziła (bo dopiero wtedy zauważyłam, że były otwierane), kto ukradł mojej przyjaciółce kanapkę.
Aby dojść do tego, w jaki sposób „giną” z naszego wysokiego parapetu szyszki i różne pamiątki z podróży, zostawiliśmy w domu przed wyjściem włączoną kamerę. Dopiero wtedy wydało się, że Basim potrafi wykonać skok na stół ze znacznie oddalonej kanapy, a Shangri-La gorąco go dopinguje poszczekiwaniem z dołu i czeka na to, co brat jej zrzuci. W naszej obecności nigdy tego nie robią... Czasem wystarczy chwila nieuwagi albo zamyślenia, by jamnik to wykorzystał. Uwaga na zmyłki! Jedna z moich jamniczek wiedziała, że nie może podgryzać kapcia, kładła więc obok niego swoją zabawkę. Udawała, że jest nią zainteresowana i gryzła ją z zapamiętaniem, a gdy tylko nie była obserwowana, natychmiast chwytała prawdziwy obiekt swojego pożądania.
Wszyscy miłośnicy rasy przyznają, że jamnik jest indywidualnością. Lekarz weterynarii, sędzia kynologiczny i znawca tych psów dr Kurt Schmidt-Duisberg, twierdził, że jamniki wykazują czasem cechy, wobec których stajemy zaskoczeni i zdumieni. I przytoczył przykład swojego psa tej rasy, który miał szczególny sposób witania jego ojca, kiedy ten przychodził z pracy: Otóż układał się na najniższej półce pomocnika i tkwił tam tak długo, aż ojciec przewiózł go wokół całego mieszkania. Wówczas zadowolony udawał się do swojego koszyczka. Każdy jamnik ma jakiś swój ulubiony rytuał, a także umiejętności, które wyraźnie wyróżniają go spośród innych. Alchi, pies moich rodziców, szóstym zmysłem potrafi odgadnąć, w której szufladzie albo pod którym łóżkiem leży coś ciekawego dla niego. I będzie uporczywie dopominał się odsunięcia mebla, by z jakiegoś odległego zakamarka wyjąć mu np. kawałek kostki. Nigdy nie zdarzyło mu się pomylić. A skąd jamniki wiedzą, które puszki (zamknięte!) są psie, a które „ludzkie”? Przecież nie potrafią czytać etykiet, a jednak odróżniają je bezbłędnie.
Zniewalająca moc
Wspomniałam już, że jamnik jest psem uniwersalnym. Wykazuje niesamowitą zdolność przystosowania się do różnych warunków. W lesie entuzjastycznie tropi zwierzynę, w mieszkaniu z ukontentowaniem wyleguje się na kanapie. Potrafi szaleć, biegać i dużo szczekać, a kiedy okoliczności tego wymagają (np. gdy jest w miejscu, gdzie wchodzić mu nie wolno), siedzieć cichutko w kącie jak myszka, aby tylko nikt go nie zauważył. To urodzony kombinator „od zawsze”. Bardzo ciekawie pisała o naturze jamnika Maria Krynicka, wybitna polska znawczyni i miłośniczka tych psów, powołując się na lekturę dziewiętnastowiecznych pamiętników: Był on prawie niezbędnym uzupełnieniem kompletu psów myśliwskich różnych służb, bytujących we dworach i dworkach na specjalnych prawach. Trudno było trzymać w psiarni (o ile jeszcze w niektórych dużych dworach istniały) małego zadziornego osobnika, tam bowiem, wśród dużych, silnych i mało subtelnych towarzyszy, los jego byłby przesądzony. Nawet sieni, gdzie zazwyczaj wylegiwali się przedstawiciele psiej elity myśliwskiej: wyżły, pointery i setery, przewidująco unikał. Bytował „na pokojach”, od rana wiernie sekundując panu lub pani (jeśli to ona była w rodzinie najsilniejszą indywidualnością, a w rozeznaniu tych spraw był jamnik ekspertem). W porach poprzedzających posiłki przemykał ku kuchniom. Z kucharzem zresztą żył na przyjacielskiej stopie, nie spoufalając się jednak zbytnio. Resztę służby traktował z rezerwą. Dzieci darzył ogromną miłością i przywiązaniem, ale trzymał krótko. Dla dziewczynek bywał bardziej wyrozumiały niż dla chłopców, do których odnosił się jak do młodszych kolegów, do czasu, gdy dorósłszy stosownych lat młodzieniec otrzymywał pierwszą w życiu strzelbę. To ostatecznie, w oczach psa, przesądzało o jego pozycji. W jadalni, w czasie obiadu, siadywał grzecznie pod stołem, w pobliżu dyndających nóżek dziecinnych, które od czasu do czasu potrącał znacząco nosem lub podrapywał łapką, wiedząc, że wszelkie głośniejsze zachowanie skończyłoby się wyproszeniem z jadalni. Wieczorami kręcił się w pobliżu sypialni państwa, a jeśli jego starania przeszły niezauważone, pozostawały łóżka starszych wiekiem członków rodziny lub rezydentów, gdzie szczególnie jesienią i zimą był mile przyjmowany.
Dużo jest prawdy w tych opisach. Jamnik to pies, który potrafi się podlizać (dosłownie i w przenośni, stąd pomysł na przydomek mojej hodowli Lizus Maksimus) i doskonale wie, do kogo jak „zagaić”, by odnieść korzyści. Nawet gdy zezłościmy się na niego, bo coś spsocił, on wie, jak nas rozbroić. Kto raz pozna naturę jamnika, potem tęskni za słodkim urwisem... Zazwyczaj w domu pojawia się drugi i trzeci przedstawiciel tej rasy. O zniewalającej sile jamniczego uroku przekonał się Pablo Picasso, który miał w życiu kilka psów, ale wszystkie trzymał na dystans. Kiedy jednak odwiedził go amerykański fotograf David Douglas Duncan z jamniczkiem Lumpem, artysta od razu zapałał do małego pieska miłością. Tak bardzo się polubili, że Lump nie miał ochoty wracać z Duncanem do domu! Został z Pablo i stali się nierozłączni. Malarz świata poza nim nie widział: brał go na kolana, pieścił, przytulał, nawet pozwalał jeść ze swojego talerza, no i tylko Lumpowi jako jednemu jedynemu wolno było wchodzić do jego pracowni. Picasso mówił o swoim pupilu: On nie jest psem, nie jest też człowiekiem. Jest czymś jeszcze innym. No właśnie, czasem można zapomnieć, że mamy do czynienia z psem, tak bardzo inspirujący potrafi być to kontakt.
Jamnik zadziwił swoją wszechstronnością nawet niemieckich twórców tej rasy (uznaje się, że to rasa niemiecka, bo to w tym kraju został stworzony wzorzec jamnika, ale krótkonogie psy myśliwskie znane były już wiele wieków wcześniej). Pierwotnie był to pies wyhodowany do polowania pod ziemią na borsuki (a w wypadku jamników króliczych – na króliki), ale sprawdzał się też i w tropieniu, i w gonieniu oraz osaczaniu dzików... Długowłose, mające domieszkę niemieckich płochaczy i angielskich spanieli, mają też większą skłonność do aportowania i tropienia w wodzie... Jamnik stał się więc wielozadaniowym pomocnikiem myśliwego, ale też ulubieńcem domowników. Jego oryginalny wygląd i niezwykła inteligencja zjednywały mu też sympatię innych sfer. Trafił m.in. na dwory arystokratów (zagościł u angielskiej rodziny królewskiej), był ulubieńcem artystów i intelektualistów – wystarczy tu wymienić choćby Stanisława Lema, właściciela jamnika długowłosego Pegaza. Nawiasem mówiąc, piesek ten miał wiele osobliwych zwyczajów, m.in. nie rozstawał się ze swoją poduszką (pisarz, zabierając gdzieś Pegaza, musiał pakować poduszkę razem z nim) i bardzo przeżywał, kiedy trafiała ona do pralni.
Czego można spodziewać się po jamniku długowłosym?
Rodzaj sierści w pewnym sensie określa charakter. Uznaje się, że odmiana długowłosa to „złagodzona forma jamnika” i, na podstawie własnych obserwacji, zgadzam się z tym. Ogólnie jamniki te są trochę mniejszymi indywidualistami, łatwiej się układają, mają bardziej arystokratyczną naturę (osobiście uwielbiam ich dumne, czasem wyniosłe spojrzenia...) i większe skłonności do wygodnictwa i pieszczot. Pozostają jednak jamnikami i trzeba o tym pamiętać. Chociaż długowłose „króliki” i „miniatury” wyglądają rzeczywiście jak maskotki, nie mogą być tak traktowane. To psy ciekawe świata, lubiące dużo bodźców i chętnie towarzyszące człowiekowi w jego działaniach. Im więcej atrakcji, tym lepiej. Uwielbiają długie spacery i na nich rozładowują swoją energię. Z wielką radością będą chodzić po górach czy po morskiej plaży, a na ich mordkach widać wtedy prawdziwe szczęście. Pamiętam, jak kiedyś zadzwoniła do mnie jedna pani i zapewniała: Proszę pani, ja bardzo chcę takiego króliczego pieska, bo nie mam czasu na spacery z dużym. A mały jamniczek nie będzie musiał nawet wychodzić, nauczę go, by się załatwiał do kuwety. Wszyscy będziemy go bardzo kochać i nosić na rękach. Jamnik zdecydowanie nie powinien trafić do takiego domu.
Psy tej rasy zostały w naturalny sposób wyposażone w pewne cechy. Chociaż dziś większość jamników nie poluje, musimy liczyć się m.in. z tym, że:
– są niezależne – na polowaniu w norze musiały bez pomocy pana podejmować decyzje, od ich umiejętności samodzielnego działania często zależało to, czy same nie zostaną przez zwierzę zranione;
– chętnie węszą na dworze – są przecież tropicielami, starają się wykorzystać swój węch;
– mają skłonności do szczekania – to właśnie wydawanym przez siebie głosem przeganiały zwierzynę, na konkursach myśliwskich premiuje się donośność i intensywność szczekania.
Jamniki długowłose królicze (i miniaturowe) to psy z dużym temperamentem, żywiołowe. Jak łatwo się zorientować z opisanego wyżej charakteru tej rasy, wymagają wyjątkowej stanowczości i konsekwencji, jeśli chcemy, by były posłuszne. Jest jednak też dobra wiadomość: jamniki (wbrew obiegowym opiniom) szybko i chętnie się uczą, jak zresztą większość ras myśliwskich, które od lat współpracowały z człowiekiem. Wykonywanie różnych zadań i komend sprawia tym psom frajdę, jeśli tylko zorientują się, że jest to opłacalne (czyli gdy zobaczą, że dostają za to nagrody). Cały czas główkują, czy warto posłuchać właściciela, czy nie. Ja to często zauważam u swoich zwierzaków, na przykład kiedy oddalają się za czymś dla nich atrakcyjnym, a ja je wołam. Zatrzymują się wówczas i wyraźnie widać, że zachodzi u nich proces myślowy: „wrócić czy nie?” Jeśli mamy jamnika, który chętnie przychodzi na zawołanie, możemy czuć satysfakcję, oznacza to bowiem, że zdaliśmy test na atrakcyjnego właściciela... Nie jest to bowiem pies, który ślepo się nam podporządkuje.
Wychowanie jamnika porównałabym do zawierania z nim paktu: jeśli my szanujemy i zapokajamy jego potrzeby, on szanuje reguły, które my wyznaczamy. Takim swoistym paktem jest u nas rytuał karmienia. Moje jamniki nie dostają nic „na ładne oczy”, przysmaki daję im zawsze „za coś”, np. gdy grzecznie pozwalają sobie zapiąc smycze przed wyjściem na spacer. Mają też stałe godziny karmienia: rano po spacerze, a wieczorem o 19. One to akceptują, nie wymuszają jedzenia podczas obiadu, nie żebrzą, gdy coś gotuję, ani nie przybiegają na dźwięk otwieranej lodówki. Za to ostro domagają się przestrzegania swoich praw! Niech no ja nie dam im przysmaków po założeniu smyczy przed spacerem. Zapierają się i patrzą z wielkim wyrzutem, bo jak to, one tak ładnie się postarały, a ja je lekceważę? Natychmiast więc sie poprawiam i sięgam do psiej szuflady po coś dobrego. A 19 to u nich pora święta! Mają idealne wyczucie czasu i nie darują nawet minuty. Tuż przed 19 zaczepiają mnie łapą, przesuwają miskę (a jeśli jej nie ma na podłodze, to drapią to miejsce), biegają podekscytowane, poszczekują i mają taką minę, że natychmiast wstaję i szykuję psie jedzenie. Bo przecież jeśli wyznaczyłam jamnikom w domu reguły, to sama też muszę ich przestrzegać.
Dla kogo jamnik (nie tylko) długowłosy? Dla wszystkich, którzy chcą mieć niebanalnego przyjaciela i dla prawdziwych miłośników niezwykłej natury tych psów.
Elżbieta Bogusławska-Przybysz
Cytaty pochodzą z książek: dr Kurt Schmidt-Duisberg, Jamnik oraz O jamnikach – praca zbiorowa pod redakcją Macieja Kłosia.
Zachęcam też do przeczytania tekstów mojego autorstwa zamieszczonych na portalu naturalnie.pro: Czy warto rozpieszczać swojego psa oraz Dlaczego one nas tak rozczulają. W obu piszę o naszej słabości do małych piesków i o tym, do czego ta słabość może doprowadzić.