W tym roku nie było dużo jamniczych sesji, upalne lato na to nie pozwalało. Postanowiłyśmy z Kasią Nowicką to nadrobić, gdy tylko pogoda będzie bardziej przyjazna dla psów. Ponieważ obie uwielbiamy skanseny, a Maurzyce leżą mniej więcej w połowie drogi między Łodzią i Warszawą, postanowiłyśmy spotkać się właśnie tam. Słońce co prawda schowało się dobre, ale stwerdziłyśmy, że pochmurny dzień może być nawet lepszy na zdjęcia. Tym razem zabrałam także Basima, bo on jeszcze w tym skansenie był. Zwykle nie pozuje on tak chętnie jak suczki, ale tym razem spisał się znakomicie. Zanim jednak zaangażowałyśmy psy do sesji, puściłyśmy je na polanie i pozwaliłyśmy się wybiegać. Szalały po błocie, trawie mokrej od rosy i po piasku, wróciły mokre i ubłocone. Musiałyśmy poczekać, by wyschły. Nie mają na zdjęciach puszystego i ułożonego włosa, ale są to po prostu szczęśliwe jamniki. Bardzo lubimy niebieskie chatki w Maurzycach, dlatego pierwsze zdjęcia zrobiłyśmy na ławeczce przed jedną z nich. Na fotkach zbiorowychj kolejno od lewej: Aluzja, El-Maraya, Dalaya i Shangri-La, na dwóch pozostałych El-Maraya i Shangri-La.
I jeszcze Shangri-La z córkami oraz solo, gdzie najlepiej prezentuje swój włos na uszach.
Na konarach po przeciwnej stronie zapozowały najpierw Dalaya i El-Maraya, a potem dołączył do nich Basim.
Najdłużej zatrzymałyśmy się przy niebieskiej chacie z płotem z kamieni. Ta sceneria wydawała nam się wyjątkowo malownicza. Na kamieniach mogłyśmy usadzać jednak jamniki tylko pojedynczo. Najdłużej pozowała El-Maraya.
Dalaya w tym samym miejscu.
Jeszcze jedno nasze ulubione miejsce to ławeczka przy domu z drabiną. Pozowali na niej wszyscy oprócz Aluzji, której było trochę zimno i trzymałyśmy ją pod pazuchą.
Dwa razy byłysmy w Maurzycach i dwa razy o podobnej porze, raz we wrześniu i raz w październiku. Może następnym razem uda nam się odwiedzić skansen wiosną? Wtedy na pewno też jest pięknie.