O zrobieniu zdjęć rudych jamników długowłosych wśród zagonów z dojrzałymi dyniami marzyłam od dawna, problemem jednak było znalezienie pola dyniowego, którego właściciel zgodziłby się wpuścić na nie psy. W zeszłym roku podejmowaliśmy próbę, ale nam odmawiano. Tym razem mój mąż przypomniał sobie, że jego znajoma kiedyś wspominała o plantacjach dyniowych swojego taty... Zapytaliśmy i usłyszeliśmy w odpowiedzi: „Zapraszamy, ale najlepiej przyjedźcie jeszcze dziś”. Akcja więc była szybka, tym bardziej, że akurat wyszło słońce. Zabraliśmy psy, udało się jeszcze zaprosić Bożenę z Farajem, a kiedy przyjechaliśmy na pole, wpadliśmy w zachwyt. O taki plener właśnie mi chodziło. Jamnikom też to pole bardzo się podobało. Pozowały do zdjęć ze uszczęśliwionymi mordkami. Na fotce poniżej od lewej: El-Maraya, Shangri-La i Faraj.
El-Maraya zachowywała sie jak gwiazda w tej sielskiej scenerii i przybierała prześmieszne pozy.
Tutaj zaś El-Maraya i Faraj i sam Faraj..
Wspólnie pozowały też Shangri-La i El-Maraya.
Dołączył do nich Faraj.
Najbardziej cieszę się jednak z tego, że udało się również zrobić rodzinne fotki zbiorowe wszystkich uczestników syniowej sesji., bo dołączył jeszcze Basim i babcia Aluzja.
Bardzie dziękujemy Kasi, która udostępniła nam plantację do sesji.To był niezapomniany dzueń.