Szczenięta z miotu F skończyły właśnie osiem tygodni. Wczoraj, wraz z wszystkimi dorosłymi domownikami, wybrały się w odwiedziny do wujka Shergola na jego podwarszawską działkę. Były przeszczęśliwe. Natychmiast zaczęły biegać i zaglądać w najdalsze zakątki ogrodu. Czekaliśmy, aż trochę się zmęczą, bo liczyliśmy na to, że łatwiej będzie im wtedy zrobić zdjęcia, ale one cały czas były bardzo żywotne, szczególnie rezolutna i ciekawska Fadi-La. Kiedy zastygały na ułamek sekundy, próbowałam uchwycić je aparatem. Dużo łatwiej było uwiecznić Faraja, który jest trochę mniej ruchliwy i lubi się wylegiwać w różnych miejscach. Taki z niego słodki grubasek i pieszczoszek.
Każdy maluch penetrował teren oddzielnie, a marzyłam o tym, by mieć ich na zdjęciu razem. Udało mi się im zrobić tylko takie wspólne spontaniczne fotki.
A tutaj zdjęcia przebojowej Fadilki, która w ciągu pięrwszych 30 minut zdołała zwiedzić chyba wszystko.
Kiedy maluchy trochę pobiegaly, postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce i zrobić sesję pozowaną na stoliku. Nie było to łatwe, ponieważ szczeniaczki bardzo się wierciły i były gotowe natychmiast zeskakiwać na ziemię. Wspólnymi siłami (we trzy osoby) udało się nam jednak na krótką chwilę sytuację opanować i je upilnować.
Po sesji maluchy ucięły sobie drzemkę. Popatrzyłam na pięknie liście funkii w ogrodzie i pomyślałam, że fajnie byłoby zrobić zdjęcia szczeniętom śpiącym pod funkiami. Postanowiłyśmy z Olą, właścicielką Shergola, delikatnie przenieść malutkie jamniczki pod liście. Okazało się jednak, że szczeniaczki natychmiast się przebudziły i znów były pełne życia, udało się jednak uchwycić je wśród zieleni.
Na koniec zdjęcie mojego męża z dwójką maluchów, które wcale nie wyglądają na zmęczone...
Bardzo dziękujemy Oli i Pawłowi za zaproszenie i za miło spędzony wspólnie czas.