W tym roku udało nam się z Kasią Nowicką w lipcu zorganizować naszym jamnikom sesję zdjęciową w lawendzie i obiecałyśmy sobie znaleźć jeszcze ładny plener na jesień. Nasze plany udało się zorganizować wczoraj, jak się okazało – dosłownie w ostatniej chwili, czyli ostatniego dnia bez deszczu. Pojechałyśmy do skansenu w pobliże Łowicza. Było pochmurno, słońce nie chciało wyjść nawet na chwilę, nad nami zbierały się coraz ciemniejsze chmury, na szczęście okazało się, że to nam zupełnie nie przeszkadza, bo chaty w skansenie są intensywnie kolorowe, a jesienne liście jeszcze żywe. Naszym psom dałyśmy się najpierw porządnie wybiegać. Szalały w mokrej trawie i były przeszczęśliwe. A potem wyszukiwałyśmy miejsca, w któryj Lizuski i Sara będą się najlepiej prezentowały. Na początku usadziłyśm jamniczki wśród kolorowych liści.
Później zachwyciłyśmy się malowniczymi trawkami.
Shangri-La i Dalaya upatrzyły sobie malowniczy drewniany płotek.
A za to ja upatrzyłam sobie niskie, rozłożyste drzewko z drobnymi listkami i usadziłam pod nim Szaneczkę, a potem próbowałam zrobił fotki pozostałym suczkom. Dalajka pozowała bardzo ładnie, za to Marusia uciekała z planu i udało się ją uchwycić jedynie podczas podrywania się do biegu, co zdradza ustawienie uszu.
Zatrzymałyśmy się na dłużej przy drewnianej ławeczce z widokiem na białe domki. Postanowiłyśmy wykorzystać ją do solowej sesji Marusi i do ćwiczeń pozy wystawowej.
Na ławeczce pozowała też Shangri-La.
Udało się również zrobić wspólne zdjęcia Lizusek. Na lewej fotce siedzą w kolejności: El-Maraya, Shangri-La i Dalaya, a na prawym El-Maraya została przestawiona obok Dalajki.
Najbardziej zauroczyły nas jednak intensywnie niebieskie domy. Usadziłyśmy nasze suczki przy ścianie jednego z nich.
Znalazłyśmy też ławeczkę na tle niebieskiego domku w oddaleniu.
Na koniec zaś same sobie zrobiłyśmy zdjęcia przy tych malowniczych domkach.
Dziękuję Kasiu!
Następna sesja pewnie wiosną, ale może uda się wcześniej?...