Co roku wspólnie z Kasią Nowicką i naszymi jamnikami długowłosymi witamy wiosnę w jakimś ładnym, ukwieconym miejscu... W tym roku nie było to łatwe, bo wiosna kazała bardzo długo na siebie czekać. Z powodu zimna i deszczowej aury ciągle musiałyśmy przekładać nasze spotkanie. Ostatecznie postanowiłyśmy zaryzykować i mimo mało optymistycznych prognoz pogody umówiłyśmy się wczoraj w parku w Nieborowie. Miało padać od godziny 13., pomyślałyśmy więc, że warto zabrać psy chociaż na krótki spacerek, by zdążyć przed deszczem. Tymczasem chmury wytrzymały aż do 18. Mogłyśmy więc spokojnie skupić się na podziwianiu pierwszych kwiatów i świeżej zieleni oraz na robieniu pamiątkowych fotek jamnikom. Zanim jednak zabrałyśmy się za fotki, poszłyśmy z psami na łąkę i pozwoliłyśmy im wybiegać się na wolności. Szalały uszczęśliwione, a najmłodsze, El-Maraya i Elsu-La, bawiły się z babcią Aluzją w chowanego i skakały po pniach jak wiewiórki. Na trzech zdjęciach poniżej jest El-Maraya, tylko na jednym (pierwsze z lewej w drugim rzędzie) – Elsu-La.
Bardzo intrygowały nas drzewa o tej porze roku. Porośnięte jeszcze drobnymi listkami, odsłaniały swoje tajemnice. Podziwiałyśmy ciekawie ukształtowane dziuple, ciekawe konary i korzenie... Przy niektórych ustawiałyśmy psy do zdjęć. Poniżej Shangri-La i Dalaya. Na drugim zdjęciu dołączyła El-Maraya.
Elsu-La za to postanowiła uciec z planu.
Dorosłe psy pięknie pozowały przy drzewie – najpierw Dalaya i jej towarzyszka Sara.
Potem Basim.
Elsu-La postanowiła ich naśladować.
El-Maraya wolała inne zajęcia. Biegała wokół drzew, nosiła patyczki i była zainteresowana niemal każdą roślinką.
Poniżej biegnąca Elsu-La.
Z maluchami bardzo chętnie szalała jedenstoipółletnia Aluzja Ani Mru Mru. która w ich towarzystwie odmłodniała. Szczenięta uwielbiają swoją babcię i ciągle zachęcają ją do zabawy. Widać to także na zdjęciu poniżej.
Następny przystanek na zdjęcia zaplanowałyśmy nad wodą. Pogoda płatała nam figle. Kiedy jako pierwsze zapozowały Dalaya i jej towarzyszka Sara, było spokojnie. Chwilę potem, gdy nad jeziorkiem usiadły Shangri-La, Basim i Dalaya, zerwał się wiatr i rozwiewał jamników włosy na uszach.
Bohaterkami dnia miały być jednak El-Maraya i Elsu-La. Bardzo chciałyśmy uchwycić je na tle łabędzi. Małe suczki jednak zdawały się tym nie przejmować i wcale nie chciały spojrzeć w obiektyw. Kiedy zaczęły reagować na nasze zachęty, łabędzie zdążyły już znacznie się oddalić.
Solowo pozowała El-Maraya. Aby usiedziała chwilę w miejscu, musiałyśmy zająć ją patyczkiem.
Marzyło mi się też, by zrobić maluchom pamiątkową fotkę z mamą. I tutaj nie zawiodły, zapozowały wybornie. Za lewym zdjęciu poniżej Elsu-La jest z lewej, a El-Maraya z prawej, a na drugim zamieniły się miejscami.
Tutaj obie suczki (Elsu-La z prawej) symetrycznie szukają czegoś (dokładnie to smaczków, które wypadły mi z ręki) w świeżej zieleni, a na zdjęciu obok pojedynczo El-Maraya.
Na koniec obie córki dały mamie w jednym momencie buziaka.
Ostatnie fotki chciałyśmy zrobić w kolorowych kwiatach przed pałacem. Akurat kwitły fioletowe bratki i niezapominajki. Jako pierwsze zapozowały niezawodne Shangri-La i jej córka Dalaya.
Tutaj dołączył jeszcze Basim.
El-Maraya była trochę zaspana, więc siedziała chwilę przy kwiatkach, przechylają z zaciekawieniem główkę to w prawo, to w lewo.
Elsu-La nie chciała pozować indiwidualnie, ale udało się zrobić szczeniętom wspólną fotkę.
I to był koniec spaceru, bo zawisły nad nami ciemne chmury. Mimo to spotkanie było bardzo udane i będzie co po latach wspominać...